Wędrówka Camino - dla pielgrzyma Andrzeja!

Camino 1Kilka lat temu dostałem książkę napisaną przez aktorkę Shirley MacLaine "The Camino; A Journey of the Spirit". Była to historia jej osobistego "Camino De Santiago". Słyszałem o niej, choć nie będąc fanem telewizji w ogóle, rzadko oglądałem jej występy. Nigdy nie słyszałem o Camino. Kiedy spojrzałem na okładkę książki i zanim jeszcze otworzyłem ją, aby zacząć czytać, wiedziałem, że to będzie spacer, który przejdę. Jak się okazało, była to pielgrzymka, którą miałem odbyć. Minęło ponad 10 lat, a pielgrzymka była bliska ukończenia, zanim zrozumiałem ten impuls.

Dla niewtajemniczonych, tak jak ja, katedra w Santiago de Compostela jest rzekomym miejscem pochówku jednego z apostołów Jezusa Chrystusa, świętego Jakuba Większego. Od wczesnego średniowiecza katedra jest miejscem pielgrzymek na "Drodze św. Jakuba". Camino to po hiszpańsku "Droga", a Santiago to po hiszpańsku "Święty Jakub".

Początkowo wraz z kilkoma koleżankami spekulowałyśmy, że przejdziemy ją razem, gdy skończę 50 lat. Jak się okazało, życie każdej z nas przybrało inny obrót i tak się nie stało. Po kolejnych wydarzeniach zmieniających moje życie, nadszedł właściwy czas i w 2009 roku, w wieku 55 lat, rozpocząłem trening, by przejść Camino samotnie. Zrozumcie tutaj, że nigdy nie byłem wysportowany; w żadnym wypadku nie byłem piechurem; więc ta decyzja była tajemnicza, a jednocześnie jasne było, że to coś, co powinienem zrobić; może nawet coś większego niż ja sam.

Camino 2Trenowałem, szukałem i kupiłem bilet lotniczy do Barcelony na 31 sierpniast2010, rok jubileuszowy (święty) na Camino. Ludzie wyruszają na Camino z miejsc w całej Europie, najczęściej z francuskiej strony Pirenejów, na wysokości St Jean Pied de Port. Wybrałem bilet na pociąg z Barcelony do Pampeluny, gdzie miałem rozpocząć wędrówkę. Naprawdę nie czułem, że potrzebuję próby ognia.

Przygotowania obejmowały między innymi podjęcie decyzji o zakupie kijków do chodzenia. Po długim namyśle, za mniej niż 100 dolarów, kupiłem zestaw kijków do nordic walking Urban Poling Series 300. Dostarczone DVD zawierało dobre instrukcje, ale kilkutygodniowy trening na miejscu okazał się nieoceniony. Przyzwoita kurtka przeciwdeszczowa (w przeciwieństwie do odpornej na deszcz); dobre buty turystyczne (z czasem, aby je rozbić); super lekki śpiwór i wysokiej jakości plecak ze zbiornikiem na wodę dopełniły głównych zakupów.

Z czasem doszedłem do chodzenia dziewięć kilometrów kilka razy w tygodniu. Pod koniec treningu zacząłem mieć coś, co na pierwszy rzut oka wydawało się być objawami problemów z sercem, które zlekceważyłem na rzecz kontynuowania treningu i dostania się na pokład samolotu. Dwa tygodnie przed startem, po zostawieniu samochodu w wiejskim domu mojej córki, przeszedłem 20 km do domu, ponieważ była to średnia, którą musiałem przejść dziennie, aby ukończyć wędrówkę w wyznaczonym czasie. Po powrocie do domu czułem się wykończony, ale nie gorzej. Następnego dnia wstałem i poszedłem z powrotem po samochód. To miała być moja rutyna na Camino przez ponad miesiąc i chciałem wiedzieć, że dam radę. Jednak po około 10 km moje kolano zaczęło dawać mi się we znaki. Ze łzami w oczach uparcie brnąłem dalej, docierając do celu wyczerpany i z silnym bólem, zastanawiając się nad moją decyzją o przejściu 750 km, w ciągu sześciu tygodni i przez trzy pasma górskie na północy Hiszpanii.

Camino 3Czy byłem szalony? Nie wiedziałem, ale jechałem. W tym momencie, aby dać mojemu kolanu szansę na wyleczenie, postanowiłem zakończyć trening i skoncentrować się na pakowaniu tak mało, jak to możliwe, aby utrzymać obciążenie na plecach poniżej 20 kg. Trzy lata wcześniej biwakowałem na poboczu drogi i pościłem przez 68 dni, aby zwrócić uwagę na kwestie związane z odwiertami uranu na obszarach wiejskich Ontario, więc miałem dobre pojęcie o tym, jak spakować się lekko.

Cztery pary skarpet z wełny merynosów, noszone po dwie pary na raz; para jaskrawożółtych (abym mógł je łatwo dostrzec na linii ubrań) szortów; dwie pary spodni, jedne cargo, a drugie z lekkiego poliestru; jedne z krótkim rękawem, jedne z długim rękawem z poliestru i polarowa bluzka, długie spodnie, dwie pary bielizny, sarong, czapka, a także toczek dopełniły wysiłek pakowania ubrań.

Zatyczki do uszu (aby zapobiec nieuniknionemu chrapaniu); wazelina; mydło, szampon; szczoteczka i pasta do zębów; igła i nitka (na wypadek pęcherzy); naturalny spray na szkodniki (jako zabezpieczenie przed pluskwami); bandana (do zanurzania w zimnej wodzie i noszenia na szyi) oraz mały, szybkoschnący ręcznik zadbały o higienę osobistą.

Chociaż nie miałem zamiaru cierpieć z powodu pęcherzy, dałem się namówić na zabranie ze sobą kilku bandaży compeed, "na wszelki wypadek". Dla dodatkowego pożywienia, dołączono skrzynkę Larabars i kolejną mieszankę napojów Emergen-C z witaminą C. Ponadto, jednorazowy aparat fotograficzny, który zrobił kilkadziesiąt zdjęć; latarka w formie górniczego światła, dzięki czemu mogłem mieć wolne ręce, aby używać kijków i widzieć we wczesnych godzinach przed wschodem słońca; przewodnik; trzy pary okularów ze sklepu dolarowego (do domu dotarłem tylko z jednym); dwa długopisy, oba zgubione i butelka wody, wypełniły pozostałą przestrzeń. Mój paszport, przeliczona gotówka, karta debetowa, różne bilety, potwierdzenia i kontakty alarmowe były schowane w pasku na pieniądze, który nigdy nie opuszczał mojego ciała, ani w dzień, ani w nocy, z wyjątkiem prysznica.

Równie ważne jest dla mnie to, czego nie spakowałem... żadnego telefonu komórkowego, zegarka, książek i tylko aparat fotograficzny. Chciałem być obecny na spacerze i zauważyłem, że każdy z nich, na swój sposób, może rozpraszać, uniemożliwiając w ten sposób połączenia wewnątrz i na zewnątrz.

Z przygotowaniami za sobą, plecakiem i teleskopowymi kijkami do chodzenia sprawdzonymi, poleciałem, Ottawa do Barcelony, a następnie na stację kolejową na podróż na północ, w górę wschodniej części Hiszpanii do Pampeluny. Kto by się spodziewał dziwnej palmy i temperatury 35 stopni w cieniu na początku września.

Camino 4Po spotkaniu Judith i jej matki, Marii, oraz kilku innych "pielgrzymów" w pociągu, i mimo że wcześniej zarezerwowałem nocleg w Hostelu Hemingway, postanowiliśmy sprawdzić, czy jest miejsce w Albergue de Jesús y María. Okazało się, że wcześniejsza rezerwacja była dobrym pomysłem z dwóch powodów. Po pierwsze, ponieważ dawny surowy, 17th Kościół Jezuitów był pełen pielgrzymów, a po drugie, ponieważ następnego dnia dowiedzieliśmy się, że ludzie, którzy tam zostali, cierpieli, niektórzy bardziej niż inni, z powodu ukąszeń pluskiew. Cieszę się, że ominęło mnie to pierwszego dnia. Udało mi się odebrać mój Paszport Pielgrzyma i, jak się okazało, w moim hostelu były dodatkowe łóżka, więc moi nowi przyjaciele wylądowali tam razem ze mną.

Mój hiszpański nie istniał i nie istnieje, mimo że przez ostatni rok pracowałem nad samodzielną nauką. Znalezienie drogi na Camino nie jest jednak trudne, ponieważ prawie wszyscy chcą i robią wszystko, co w ich mocy, aby pomóc, niezależnie od tego, czy mówią w Twoim języku, czy nie. Zamiast próbować poradzić sobie z barierą językową, poprowadziliby cię tam, gdzie zrozumieli, że chcesz iść.Camino 5 Pewnego razu, w restauracji, zrobiłem imitację kurczaka i poprosiłem o jajka. Właścicielce zapaliła się lampka, wzięła pieniądze z kasy i wyszła, przypuszczałem, że kupić jajka. Po jej powrocie zaproponowano mi najlepszy omlet, jaki kiedykolwiek jadłem.

Ponadto, aby prowadzić pielgrzymów po drodze, symbol Camino de Santiago, muszla przegrzebka, jest bardzo często widoczny na słupach i znakach wzdłuż Camino. Jesteś na Camino, więc wszystko, co naprawdę musisz zrobić, to "poprosić" o znak, a on się pojawi. Tak było w moim przypadku!

Camino 6Opuszczenie hostelu Hemingway w Pampelunie jasno i wcześnie 1 wrześniast2010 r. - słońce wciąż wschodziło, gdy wyszedłem na Camino, minęliśmy ratusz, przeszliśmy przez cudowne stare miasto i wyszliśmy na wieś. Z przykrością muszę stwierdzić, że moje kolano dało o sobie znać w ciągu pierwszej godziny. Wyglądało na to, że to będzie bardzo długie 750+ km.

Mimo to pokonałem około 20 km, z czego ponad połowa to bardzo strome wzniesienie, a następnie jeszcze bardziej stromy zjazd, przed noclegiem w wiosce Obanos.

Wędrując drugiego dnia, przeszedłem mniej niż 10 bardzo pagórkowatych kilometrów i zastanawiając się nad możliwością poruszania się o kulach, pomyślałem, że mogę mieć dostęp do łazienki przed pójściem dalej, więc zapytałem w wiosce Cirauqui. Jedyną możliwością było pokonanie kilku pięter schodów. Wyglądało na to, że na Camino wszędzie były schody.

Wchodzenie po schodach było bardzo trudne dla mojego bardzo obolałego kolana; powrót na dół był trudniejszy, ale szedłem w górę, jakby mnie prowadzono. Na szczycie okazało się, że obiekt został zamknięty na czas sprzątania, co oznaczało, że będę musiał znaleźć najbliższe pole, ale moja wędrówka w górę nie była na darmo, ponieważ to właśnie tutaj "natknąłem się" na pierwszy z wielu kościołów po drodze. Na zewnątrz znajdował się stół z kiełbasą, serem, winem i chrupiącym chlebem; podstawowe produkty. (Aby zwrócić moją uwagę, jak przypuszczałem, nieco w dół drogi).

Camino 7Kościoły na trasie Camino są bardzo zróżnicowane - od prostych kamiennych konstrukcji po niesamowite dzieła sztuki i architektury. Ten miał 12 latth Wiek i, przynajmniej w obszarze, do którego mam dostęp, tak podstawowy, jak tylko się da. Zazwyczaj nie chodzę do kościoła i uważam się za osobę duchową, a nie religijną. Przesiedziałem kilka mszy z przyjaciółmi i dalszą rodziną, ale tego dnia nie było we mnie oporu, gdy zająłem miejsce. Nie spieszyłem się z powrotem po tych schodach; moje kolano pulsowało. Nie jestem zwolenniczką środków przeciwbólowych, ale wzięłabym kilka, gdybym miała je przy sobie. Zamiast tego wszedłem do kościoła i odpocząłem. Chociaż nie praktykowałem w ostatnich latach, jestem mistrzem Reiki i zdecydowałem, że trzeba trochę Reiki na to kolano. Wezwałem więc symbole i wszelkie uzdrawiające duchy. I wydarzyła się najdziwniejsza rzecz. Nagle na moim miejscu w tej twardej kościelnej ławce usiadł zgrzybiały starzec w brudnym, znoszonym ubraniu. Odcienie Shirley MacLaine; choć wtedy mnie to nie uderzyło. Potem wydało mi się to tylko interesujące... i cóż, trochę dziwne, choć nie miałem też żadnych oporów.

Po wyjściu z kościoła, poczęstowawszy się jedzeniem i pomyślawszy, jaki to piękny prezent dla wiernych, ruszyłem w drogę. W połowie schodów zdałem sobie sprawę, że ból ustąpił w 90 procentach. Byłem szczęśliwym obozowiczem, biorąc pod uwagę, że rozważałem możliwość odbycia pielgrzymki o kulach. Zabawne, że teraz myślałem o tym jak o pielgrzymce. Ciekawe było to, że w żadnym innym miejscu nie natknąłem się na jedzenie oferowane przed kościołem lub w innym miejscu, a miałem wiele okazji, by to sprawdzić. Opuszczając wioskę na wzgórzu przez piękny kamienny łuk, było trochę w dół, a potem prosto pod górę. Na szczycie, w wiosce Lorca, zakończyłem dzień, mając za sobą zaledwie 14,5 km.

Znalezienie noclegu przed sjestą oznaczało dostęp do wiejskiego sklepu, w którym można było kupić lunch. Opcją było kupienie go z wyprzedzeniem i dodanie go do noszonego ciężaru. Z tego powodu, a także dlatego, że poranki były chłodniejsze, moje spacery zwykle kończyły się wczesnym popołudniem. Reszta dnia była przeznaczona na ciche refleksje, zwiedzanie okolicy, jedzenie i cieszenie się towarzystwem innych, ale przed tym wszystkim najważniejsze było pranie ubrań i rozwieszanie ich do wyschnięcia. Mój szybkoschnący ręcznik był zawieszony na zewnątrz plecaka, gdy wyruszałem wcześnie rano.

Camino 8Tak wiele można powiedzieć o czasie spędzonym na szlaku. Podczas gdy przygotowanie wydawało mi się kluczowe, bardzo niski odsetek pielgrzymów w ogóle trenował. Podczas gdy bardzo duży odsetek korzystał z laski lub kijków, bardzo niewielu używało ich skutecznie do właściwego wsparcia, a jeszcze mniej miało cokolwiek o jakiejkolwiek jakości. Od samego początku widziałem zużyte końcówki trakcji.

Moje kijki do nordic walking okazały się nieocenione przy wielu okazjach, być może najbardziej na stromych wzgórzach/górach, zarówno w górę, jak i w dół. Jakość systemu blokowania była nie do pobicia, a solidne gumowe nakładki (inaczej znane jako końcówki trakcyjne) sprawiły, że były niezawodne i łatwe w użyciu, niezależnie od tego, czy szedłem po chodniku, w górę czy w dół stromych zboczy, po żwirze, ziemi lub błocie, a zaufaj mi.... Camino oferowało to wszystko w tym czy innym momencie. Podobało mi się, że większość wstrząsów i wibracji została pochłonięta przez ergo-dynamiczny uchwyt i że nie było żadnych pasków, które mogłyby przeszkadzać. I nawet dobrze wyglądały. Jestem przekonany, że bez nich nie dotarłbym tak daleko na tym kolanie, a wsparcie dla moich pozostałych stawów było doceniane każdego dnia.

Na szlaku nie można zarezerwować miejsc noclegowych dla pielgrzymów, zwykle nazywanych "refugios", "pensions" lub "albergues", a jeśli nie jesteś chory, możesz zostać tylko jedną noc w każdym z nich. Miejscem noclegowym może być mata na podłodze lub pojedyncze łóżko, ale częściej są to łóżka piętrowe, często po kilkadziesiąt na pokój. W każdym z nich pielgrzymi otrzymywali prześcieradło i poduszkę. Rzadko zdarzało się, by kobiety i mężczyźni byli rozdzieleni, Camino 9ale to się zdarzało. Większość z nich akceptowała tylko gotówkę i była prowadzona przez wolontariuszy, czy to w kościołach, klasztorach, miejskich czy prywatnych placówkach. Większość posiadała kuchnie, ale niektóre nie. Niektóre, zwykle powiązane z kościołem, serwowały posiłki grupowe za darowiznę. Prawie zawsze w pobliżu znajdowała się restauracja lub bar, a w wioskach każdej wielkości dostępne były sklepy ze świeżymi owocami, serami i wypiekami. Wolontariuszami byli często ludzie, którzy sami przeszli Camino.

Camino 10Po dokonaniu rezerwacji "paszport" Camino był stemplowany, co dowodziło, że tam byłeś. Pieczątki te były również dostępne w wyznaczonych miejscach na trasie, zwykle, ale nie tylko, w kościołach, katedrach i ratuszach. Paszport był sprawdzany w Santiago przed wydaniem certyfikatu ukończenia. Biwakowanie było wykonalne, ale jeśli chciałeś spać, musiałeś zaplanować dzień pielgrzymki tak, aby zakończyć go w miejscu, w którym miałeś szansę go znaleźć, więc przewodnik był dobrym pomysłem. Korzystałem z przewodnika autorstwa Johna Brierleya, którego gorąco polecam, ponieważ regularnie je aktualizuje.

Camino 11Przypadkowo zjechałem ze szlaku dokładnie dwa razy. Za pierwszym razem źle zrozumiałem kierunek podany we wspomnianym przewodniku i byłem kilka kilometrów poza drogą, kiedy miejscowa kobieta zatrzymała swój samochód i nalegała, abym wsiadł. Zacząłem podejrzewać, że zjechałem z Camino i "poprosiłem o znak". Zdając sobie sprawę, że nie zamierza mnie porwać, wślizgnąłem się na siedzenie pasażera z plecakiem schowanym z tyłu. Rozmawiała ze mną non-stop po hiszpańsku i zawróciła mnie do miejsca, w którym zszedłem ze szlaku i zostawiła mnie z uściskiem. Myślę o niej jako o moim Aniele Camino. Innym razem byłem tuż za wioską, gdy mężczyzna krzyczał do mnie ze swojego sklepu w pewnej odległości.... wskazując i stając się dość natarczywym. W końcu zdałem sobie sprawę, że znak był nieco przekręcony i gdyby nie wyszedł, gdy to zrobił, mógłbym zboczyć z trasy, zanim zdałbym sobie z tego sprawę.

Trzeciego dnia wspinaczka 300 metrów w pionie na odcinku trzech kilometrów zaprowadziła nas do Villamayor de Monjardin. Wspinając się, cieszyłem się uroczym rozproszeniem, idąc obok Hiszpana, który mówił mi nazwy różnych rzeczy, które widzieliśmy po hiszpańsku, a ja informowałem go po angielsku. To pomogło. Odliczając kilometry, w końcu zauważyłem, że nieustannie przybywam do wiosek, w których odbywają się msze, a ten dzień był jednym z wielu. To, że byłem do nich przyciągany, w tym do komunii, nie było jeszcze mylące, ale stało się takie.

Czwartego dnia, nadal podróżując samotnie, jak to miało mieć miejsce, z wyboru, przez większość czasu; uczestniczyłem w nabożeństwie i spędziłem noc w Torres del Rio. Piątego dnia, zaczynając od wspinaczki, po której nastąpił niezwykle ostry i niebezpieczny zjazd, dzień zakończył się w Logrono, gdzie ponownie uczestniczyłem w wieczornym nabożeństwie. W ciągu kilku tygodni miałem przyjąć komunię prawdopodobnie 20 razy. Camino 12Nie rozumiałem tego języka i z pozoru uważałem je za nieco "nudne". Z przeprosinami, szczególnie dla katolików, którzy mogą to czytać, nie miałem pojęcia, że jako niekatolik nie powinienem stać w kolejce do komunii, ale cóż, "ja" tam byłem. I, podobnie jak w tym pierwszym przypadku, raz po raz siedząc w ławce najstarszego, najbardziej podstawowego kościoła, to nie ja tam siedziałem, ale zamiast tego ten stary facet, który wydawał się znacznie gorszy od zużycia i coraz bardziej szorstki za każdym razem, "wyłonił się".

Co ciekawe, kiedy odwiedzałem i siadałem w niektórych bardziej ozdobnych kościołach i katedrach, to samo się nie działo. W tych kościołach pozostałem "sobą" i nigdy nie trafiłem na mszę w żadnym z nich, aż do Santiago. Ciekawe i ciekawsze... W przeciwieństwie do mnie, "on" wydawał się być entuzjastycznym katolikiem.

Na wyjściachCamino 13et, ustaliłem sobie budżet. Zamierzałem wydawać nie więcej niż jedno euro dziennie za każdy przebyty kilometr. Podróż miała być podróżą duchową, a ja chciałem zachować prostotę. Dla niektórych może się to wydawać nieco szalone, ale było to wykonalne.

Zakwaterowanie wahało się od "za darowiznę" do czegoś pomiędzy pięcioma a siedmioma euro w albergues, a jeśli chciałeś półprywatnego lub prywatnego hostelu, ceny były nadal całkiem rozsądne. Dwa razy wydałem dodatkowe pieniądze; zarówno wtedy, gdy albergues były pełne, jak i w przypadku drugiego, ponieważ ciągnęło mnie do konkretnego miejsca - w rzeczywistości przeszedłem obok niego dwa razy tam i z powrotem, ponieważ czułem pociąg. Posiłki dla pielgrzymów były również przystępne cenowo, od dziewięciu do dwunastu euro. Tak więc, jeśli przeszedłem 20 km, mój przydział był w zasięgu ręki. Kiedy dzieliłem się z innymi pielgrzymami tym, co robię, czasami nalegali na kupowanie mi posiłków. Życie jest zabawne, a ja nauczyłem się wiele o hojności innych i, nie trzeba dodawać, o sobie samym.

Camino 14Po spokojnym marszu pod górę i nabożeństwie w Navarette w imponującym 16th Dzień 6 upłynął mi na kolacji z Donem i Brucem z Nowej Zelandii. Obaj przeszli tego dnia 40 km.

Byłbym niedbały, gdybym nie wspomniał o pięknie, które było wszędzie. Camino 15Od pól lawendy po sady winogronowe, od osobliwych, ledwo zaludnionych wiosek po różnorodność dużych miast, od rzymskiej drogi i mostów po bujne łąki Galicji i od obszarów pustynnych po chodzenie przez i ponad chmurami w górach, ta podróż była czymś wyjątkowym. Jedzenie winogron z winorośli na śniadanie, gdy szedłem, figi prosto z drzewa, nie wspominając o jabłkach, gruszkach i jagodach, późne lato / wczesna jesień to wspaniała pora roku na Camino.

A historia... Nie spodziewałem się, że będę tak zafascynowany wszystkim, co zobaczyłem. Samo wyobrażenie sobie czegoś, co wciąż stoi odIX wieku, było inspirujące, a budowle, które miały wiele setek lat, a nawet 1000 lat, wcale nie były rzadkością.

Chociaż była to zamierzona podróż solo, niektóre z trwałych wspomnień dotyczyły tych, które powstały z innymi po drodze. Jessica z Australii, która szukała kogoś z Kanady, ponieważ znalazła kanadyjski banknot 10-dolarowy i chcąc go przekazać, zauważyła mnie z nadrukiem kanadyjskiej flagi na moich skarpetkach.

Camino 16Jessica i ja oraz jej przyjaciel, Randall, wraz z Ottilią z Rumunii, spędziliśmy razem wiele szczęśliwych godzin, spotykając się od czasu do czasu. Dzieliliśmy się dobrym winem, które płynęło swobodnie (dosłownie, w pewnym momencie), dobrym jedzeniem, dobrą rozmową i kontaktami.

Camino 17Matka i córka, które poznałem w pociągu z Barcelony i z którymi spotykałem się wielokrotnie, były zadowolonymi odbiorcami bandaży compeed, których w rzeczywistości nie potrzebowałem, ale z przyjemnością je przekazałem. Nawiasem mówiąc, są one bardzo polecane, a pęcherzy było wiele - głównie u osób, które nie były przygotowane i które nie miały odpowiedniego obuwia, w tym dwóch par skarpet (aby zmniejszyć tarcie) i przy liberalnym użyciu wazeliny rozsmarowanej na całej stopie, w tym między palcami.

Była też kobieta w moim wieku, Leone, która podzieliła się moim lunchem pewnego dnia w pustynnym upale i która poradziła mi, abym nie dał się nabrać na ulubioną sztuczkę tych, którzy chcieliby ukraść twój plecak. Podobno pchali w twoją stronę wózek dziecięcy i krzyczeli, byś "uratował ich dziecko". Gdy upuszczałeś plecak, by pomóc, ich partner w zbrodni chwytał go i obaj uciekali. Kiedy spotkaliśmy się ponownie, niespodziewanie, na Las Ramblas w Barcelonie, ona i jej mąż postawili mi kolację. Uprzejmie zrobiła mi też zdjęcie z moimi stopami w Morzu Śródziemnym. Inni, których stopy Reikied i oczywiście Kanadyjczycy, których spotkałem po drodze. Niektórzy mieszkają dość blisko, jak Cathy i Sandy, z którymi nadal utrzymuję kontakt, a niektórzy znali ludzi, których ja znałem. To naprawdę mały świat. Była też jedna Amerykanka, Barbara, o ile mnie pamięć nie myli, grubo po osiemdziesiątce, którą bardzo podziwiałem, i kilka osób chorych na raka lub inne choroby. Każdy miał swój powód, by iść.

Camino 18Pewna kanadyjska para, którą poznałem na początku, straciła syna w wyniku samobójstwa, a ponieważ miał na imię James, czuli pokrewieństwo z marszem. Pamiętacie, że El Camino de Santiago tłumaczy się jako "Droga Świętego Jakuba". Ponieważ nie mieli czasu na odbycie całej wędrówki na raz, wracali rok po roku, aby kontynuować tam, gdzie skończyli. Nie było to rzadkością. Kierunek nie ma znaczenia, ale aby otrzymać certyfikat, należy przejść pieszo lub konno ostatnie 100 km lub przejechać rowerem ostatnie 200 km do Santiago.

Peter z Wielkiej Brytanii, którego spotkałem pod koniec spaceru, opowiedział o swoim synu, który miał depresję i obawiał się, że odbierze sobie życie. Austriacki dżentelmen po siedemdziesiątce, leżący na łóżku obok mnie, opowiedział mi między innymi o tym, jak będąc jeszcze dzieckiem, był współwinny zadźgania mężczyzny na śmierć, aby zdobyć coś do jedzenia tuż po zakończeniu wojny; o tym, że nigdy nie powiedział nic z tego, co mówił mi swojej byłej żonie ani dwójce dorosłych dzieci i że przez całe życie był od nich odłączony. Zasugerowałem, że jeszcze nie jest za późno. Płakał pięknymi łzami, gdy jego serce się otworzyło.

Wyglądało na to, że większość z nich szukała takiego czy innego rozwiązania.

W Sarria spotkałem Christine, młodą dziewczynę w wieku około 8 lat, pilnującą swoich dwóch małych braci, z których najmłodszy ledwo chodził. Mama, tata i dzieci przemierzali Camino na dwóch rowerach tandemowych, z których jeden ciągnął małą przyczepkę dla malucha. To był piękny widok i zauważyłem, że wiele rodzin wędrowało razem. Przy rożku lodowym spędziłem z nimi trochę czasu. Tata miał rodzinę w mieście niedaleko mojego domu w Kanadzie. Być może możesz sobie wyobrazić mój szok, gdy chwilę po powrocie do domu przeczytałem w lokalnej gazecie, że zginął w wypadku podczas wolontariatu w Afryce, dokąd udali się po opuszczeniu Camino. Bardzo, bardzo smutne. Nigdy nic nie wiadomo!

Po otrzymaniu informacji, żeCamino 19Ponieważ jedyna albergue w Cerunea była zamknięta, w dniu 7 miałem do wyboru przejść tylko 15 km lub kontynuować i zrobić 30. Około 20 km, które przeszedłem, wciąż sprawiało, że byłem dość obolały, ale zdecydowałem się iść dalej, ponieważ do Santiago było jeszcze wiele kilometrów. Na szczęście napełniłem zbiornik plecaka wodą w jednej z fontann, które można znaleźć na całej trasie Camino. Cieszyłem się również, że miałem przy sobie chustkę i czapkę, które ochłodziły mnie o jeden lub dwa stopnie w 35-stopniowym upale. W Santo Domingo de Calzada zarezerwowałem nocleg w Casa del Santo, z 83 łóżkami i nadmiarem miejsc w dormitorium na parterze, gdzie miałem spocząć na macie za wybraną przeze mnie opłatą. Nie była to najwygodniejsza noc, ale kurczaki w zacienionym ogrodzie i mit (lub cud) związany z kurą i kogutem, znajdującymi się w katedrze Santo Domingo de la Calzada, sprawiły, że była niezapomniana. Więcej szczegółów na temat Cud koguta i kury sprawdź: http://worldsvet.wordpress.com/2012/03/31/camino-de-santiago-and-the-miracle-of-the-chickens/ Na pamiątkę cudu Dominika, kogut i kurczak z białymi piórami są utrzymywane przy życiu w katedrze przez cały rok. Co miesiąc zmienia się koguta i kurę, o których mówi się, że są potomkami oryginalnych ptaków, które cudownie tańczyły po upieczeniu.

Mimochodem, raz za razem, miałem kontakt z 40-letnim aktorem z Francji, który spotkał się z pluskwami w alberque w Pampelunie tej fatalnej nocy, kiedy nie było dla mnie miejsca w gospodzie, i który doznał reakcji alergicznej. Przez całą pielgrzymkę nie mógł ukryć swojej szalejącej wysypki i niejednokrotnie odmawiano mu zakwaterowania. Wyobraź sobie przez chwilę, że z nieco uprzywilejowanego przystojnego i popularnego aktora jesteś traktowany jak trędowaty. To musi być trudne.

Słyszałem, że na Camino, bez względu na to, jak daleko się idzie, pielgrzymka reprezentuje trzy etapy życia. Pierwszy etap to młodość, drugi to wiek średni, a ostatni to ostatnie lata życia.

Dotyczyło to również mnie. Pierwsza jedna trzecia była wyczerpująca, podobnie jak moje młode życie. Przez pierwsze 10 dni prawie w ogóle nie spałem. Oprócz początkowego bólu kolana i ciągłego zmęczenia, które zakłócały sen, był jet lag, chrapanie i dzwony kościelne, które dzwoniły co godzinę przez całą noc. Siedziałem w samolocie nad Atlantykiem z lekarzem z Barcelony, który powiedział mi, że aklimatyzacja zajmie około dziesięciu dni, ale wtedy mu nie uwierzyłem. Dał mi swoją wizytówkę i obiecał, że zadzwonię do niego do szpitala, jeśli będę miał jakiekolwiek trudności podczas pobytu w jego kraju. Ale dygresja. W zasypianiu nie pomagało mi również to, że bolało mnie od chodzenia średnio około 20 km dziennie w tym momencie, mimo że moje kolano zostało wyleczone, ból nie ustępował.

Camino 21Chodzenie stało się eCamino 20W drugiej jednej trzeciej drogi zostałem "zmuszony" do przejścia ponad 30 km, ponieważ jedyne dostępne zakwaterowanie zostało zamknięte, a następna wioska znajdowała się znacznie dalej. Zaletą tego było jednak to, że 20 km stało się dosłownie łatwe. W tym okresie przez większość dni przeszedłem co najmniej 25 km, z lekkimi bólami i bez bólu. Podczas środkowej jednej trzeciej marszu nawiązałem przyjaźnie i połączyłem się głęboko z ludźmi, tak jak w moim życiu.

Dzień 8 zastał mnie w Belorado, dzień 9 był łatwym 25-kilometrowym spacerem w górę, w górę, w górę przez piękne zacienione drzewa do San Juan i spartańskiego zakwaterowania, ale z nabożeństwem w starożytnym i spokojnym San Juan de Ortego; Dzień 10 miał kolejne 25 km za pasem i aż do Burgos, gdzie byłem w samą porę na mszę dla pielgrzymów. Po zaledwie 20 km, minąłem piękne miejsce piknikowe w dniu 11 i dotarłem do Hornillos del Camino, wioski z jedną ulicą, ale nie bez kościoła i łóżka. Z przyjemnością zjadłem lunch nad rzeką, zanurzając stopy w wodzie. Kolejny dzień był łatwym spacerem, podczas którego zatrzymałem się na wizytę w gotyckich ruinach w Arco San Anton. Był to starożytny klasztor i hospicjum zakonu Antoninów, założony we Francji wXI wieku. Dawni pielgrzymi wkładali rękę przez gruby kamienny mur i otrzymywali chleb, aby nakarmić zarówno swoje brzuchy, jak i głodne dusze. Zachciało mi się przełożyć rękę, ale niestety po drugiej stronie, wśród obecnych ruin, nic nie było. Był za to mały sklepik, w którym można było kupić pamiątki i tym podobne. Stamtąd muszla przegrzebka ozdobiła mój plecak, wraz z przypinką z kanadyjską flagą, która już go zdobiła.

Następnie udałem się do Castrojeriz, po którym nastąpił nocleg we Fromist, a następny w Carrion, wszystkie bardzo, bardzo łatwe spacery. Noc 14 była nocą "dzięki Bogu za zatyczki do uszu", z głośnym chrapaniem śpiącym tuż nade mną. W Terradillos, następnej nocy dzieliłem posiłek z Jessicą i załogą. Calzadilla, która była "tylko" kolejne 25 km dalej, wydawała się znacznie dalej na oryginalnej rzymskiej drodze. Nie widziałem nikogo na 12-kilometrowym odcinku zarośli i byłem wdzięczny za dziwne znaki Camino po drodze. Kiedy w końcu wyszedłem za róg i zobaczyłem wioskę, poczułem wielką ulgę. Dzieliłem pokój i jadłem kolację z Diane z Vancouver.

Topografia była prawie płaska przez ponad 100 km; taka różnica w porównaniu z pierwszą trzecią i tym, co miało nadejść. W Reliegoa wjechałem na wzgórze, gdzie "hiszpańska gwiazda rocka" śpiewała utwory Elvisa... to było fajne i warte dłuższej przerwy. Noc spędziłem w Mansilla de las Mullas. Następnego ranka przeszedłem przez Leon, tętniące życiem 140-tysięczne miasto, kierując się muszlami przegrzebków osadzonymi w chodniku i dalej do La Virgin del Camino na noc. W tym momencie szedłem już od trzech tygodni. Wreszcie 35-stopniowe temperatury złagodniały i ten dzień był pierwszym, w którym nie prażyłem się na słońcu. Piękny dzień. Dwie trzecie marszu miałem już za sobą.

Camino głosi, że ostatnia część wędrówki reprezentuje późniejszą część życia; czas, w którym nabiera się znaczenia.

Camino 22Trzeci tydzień rozpoczął się w Astordze, gdzie miałam ogromną przyjemność skorzystać z masażu za skandalicznie rozsądną cenę, wciąż mieszcząc się w budżecie. Pobyt w tym miejscu uprawnił nas do kuponu na dwa euro zniżki na posiłek dla pielgrzymów w Hotelu Gaudi... nie chciałabym tego przegapić! Tak więc Jessica, Randal i ja delektowaliśmy się pstrągiem, zupą z ośmiornicy i innymi smakołykami za książęcą cenę 12 euro. To był cudownie pyszny posiłek w świetnym towarzystwie i z wysokiej jakości winem (dla odmiany, nie żebym narzekał) w niesamowitym otoczeniu. Byłem pod wrażeniem, że zachęcali pielgrzymów ubranych na drogę do zjedzenia posiłku w takim luksusie.

Z drugiej strony, wcześnie obudziły mnie pluskwy. Wziąłem prysznic i wyruszyłem wcześnie, pakując się bardzo ostrożnie.

Uwaga dotycząca pluskiew. Używałem mojego naturalnego sprayu na szkodniki każdej nocy i natknąłem się na nie tylko dwa lub trzy razy. Mogą pojawić się wszędzie. Albergues zachowali szczególną ostrożność i gdy tylko je znaleźli, zamknęli w celu przeprowadzenia fumigacji. Często pytano nas, czy byliśmy w kontakcie, a oni odkażali nasze rzeczy w workach na śmieci, jeśli istniały obawy. Z mojej strony, jeśli podejrzewałem, że byli w pobliżu, kupowałem nowe ubrania (oczywiście wszystko w ramach narzuconego przeze mnie budżetu), zatrzymywałem się w kwaterze z pralką i suszarką i wrzucałem wszystko do środka. Ciepło z suszarki by je zabiło. Po powrocie do domu, mimo że byłem pewien, że nic nie przywiozłem, włożyłem wszystko, łącznie z plecakiem, do zamrażarki. Następnie, po kilku tygodniach, wyjąłem je, aby się rozmroziły i wrzuciłem ubrania do pralki i suszarki.

Po spędzeniu dużej części dnia na głębokiej rozmowie z Jessicą, następnego wieczoru abergue Camino 23był w Rabanel, w Gaucelimo de Camino i był "za darowiznę", wliczone było śniadanie. Jednym z wielu rytuałów na Camino jest pozostawienie kamienia u podnóża Cruz de Ferro. Przyniosłem z domu dwa kamienie, oba podarowane mi przez drogich przyjaciół, kilka adoptowanych "sióstr". Jeden, ametyst w kształcie serca, który wyobrażałem sobie, że będę nosił i przywiozę z powrotem do domu, reprezentując jej miłość oraz miłość przyjaciół i rodziny; drugi, agat mszysty, który spodziewałem się zostawić w Cruz de Ferro. Tak się złożyło, że dzięki moim lekcjom odpuszczania, to właśnie ten ametyst dodałem do ogromnego kopca kamieni.

Zatrzymałem się na dłuższą przerwę w Manjarin (pop. 1), gdzie Tomas zaoferował gorącą herbatę, nagrane śpiewy i błogosławieństwa pielgrzymów. Idąc dalej, mgła ustąpiła miejsca słońcu, gdy zbliżałem się do Riego de Ambros, mojego przystanku na noc. Bardzo interesujący dzień.

W tym czasie zacząłem odczuwać ból w klatce piersiowej podobny do tego, który odczuwałem podczas treningu przed opuszczeniem domu. Nic strasznego, ale tak jak wtedy, zauważalny. Następny przystanek, Cacabelos i noc w miejskim hostelu zbudowanym w półkolu wokół kościoła i, tak, kolejne nabożeństwo. Następnego popołudnia znalazłem się w Vacarce w "Do Brazil", gdzie łóżko i grupowa kolacja kosztowały 20 euro. Następnego dnia, gdy kontynuowałem samotny marsz z około 600 metrów w górę do prawie 1300 metrów na około 10 km, czułem się jakbym był niesiony; to był duchowy moment; moje nogi się poruszały, ale to nie było to, co mnie poruszało. Gdy wszedłem na O'Cebriero, na szczycie, wiwatowano na moją cześć. Naprawdę! Byli tam ludzie, którzy klaskali i dopingowali mnie.

Spacer zakończył się kilka kilometrów dalej w Hospital. Tam Jessica i Randall subtelnie się o mnie troszczyli i zaproponowali wspólny posiłek. Uderzyło mnie wtedy, że "troszczyli się o mnie" od jakiegoś czasu. Prawdopodobnie miałem ćwierć wieku na każdego z nich i wydawało się, że każdemu z nich przypominam ich matki. Jessica w szczególności. Spekulowałam, jakie części siebie reprezentowały i doszłam do wniosku, że jedna reprezentowała kontrolowaną, bojaźliwą, odpowiedzialną część mnie, która była również hojna, kochająca i pomocna; druga, te plus pewien stopień troskliwości, a trzecia, część mnie, która jest "w mojej głowie", a jednocześnie wiernie troszczy się o innych. Uwielbiałam to, że w końcu, w późniejszej części mojego życia, ludzie chcieli się mną opiekować i że mogłam na to pozwolić.

Znalazłem w tym sens, co sprowadza nas z powrotem do zgrzybiałego starca, który wciąż mi się ukazywał. Ze szpitala zostałem ponownie przyciągnięty, tym razem do klasztoru na Samos.

Znajdował się on na jednym z rozwidleń dróg, gdzie można było jechać dalej lub skręcić w boczną ścieżkę. Camino 24być "na Camino". Zdecydowałem się na objazd, mimo że ból w klatce piersiowej nie ustępował. Masywna budowla, klasztor San Julián de Samos, założony w latach sześćdziesiątych XIX wieku.th wieku, należy do porządku Benedyktyni. To było niesamowite miejsce. http://www.abadiadesamos.com/

Zgadliście! Przybyłem w samą porę na mszę i tuż przed przyjęciem komunii moje prawe oko zaczęło łzawić. Camino 25Nie płakałem, ale moje oko płakało i za cholerę nie wiedziałem dlaczego, bo nie sądziłem, że to z powodu nudy nabożeństwa. Nie byłem aż tak smutny, ale były to wyraźnie łzy smutku, które szybko nasączyły mi górną część klatki piersiowej, gdy tam siedziałem. Nie wiedziałem, o co może chodzić.

Od tego momentu ból w klatce piersiowej stał się silny. Stało się na tyle źle, że zacząłem szukać pomocy medycznej w wioskach, przez które przejeżdżałem. Zacząłem również rezygnować z różnych przedmiotów, które nosiłem, mimo że było ich bardzo niewiele. Chodzenie tylko z jednym kijkiem do nordicu i używanie sarongu jako temblaka nieco zmniejszyło ból. Troska o moje serce była tak wielka, że nie byłem pewien, co powiedzieć mojej córce, z którą byłem w kontakcie przez e-mail. Postanowiłem wysłać jej kartkę pocztą tradycyjną, co, jak zakładałem, zajmie trochę czasu, zanim do niej dotrze, ale poinformuje ją o tym, czego doświadczam, na wypadek, gdyby okazało się to poważne, a nawet śmiertelne. Nie byłbym pierwszym, który straciłby życie na Camino.

Chociaż trójka piżmowców chciała iść ze mną, zdecydowałem się opuścić Samos sam, aby ich nie spowalniać. Postanowiłem powstrzymać się od napełniania mojego zbiornika wody i zamiast tego, ponieważ było teraz chłodniej, polegać na tym, że woda będzie dostępna, gdy będę jej potrzebował. Do tej pory fontanny były wszechobecne; nie było powodu, by sądzić, że to się zmieni. Spacer do Sarria powoli schodził w dół, co było ulgą. Po drodze można było podziwiać wysokie, 1000-letnie cyprysy. Był to dla mnie emocjonalny dzień, w którym musiałem poradzić sobie z bólem i tym, co oznaczał on dla dalszej podróży. Mimo to teren okazał się bujny i obfity, a rolnicy zbierali swoje zawsze tak smaczne winogrona. Później tego dnia przeszedłem część drogi z Jezusem (to naprawdę jego imię), którego spotkałem na Samos. Chociaż nic nie mówiłem, w pewnym momencie wyciągnął rękę i chwycił mnie za dłoń. Z ogromnym bólem zatrzymałem się w Sarria, po przejściu zaledwie 14 km. Jezus szedł dalej. To tutaj spotkałem się z dziećmi, które straciły tatę przed końcem roku.

Camino 26Na ból w klatce piersiowej nie pomagał fakt, że przede mną znajdowało się najwyższe pasmo górskie na Camino (wyższe nawet od Pirenejów). Gdy szedłem, często zatrzymując się, by złapać oddech, lekcje odpuszczania trwały. Prawdziwego odpuszczania; włączając w to życie, jeśli taki miał być rezultat. Popłynęły łzy wraz z emocjonalnym uwolnieniem. Zwolniłem kroku i z trudem łapałem oddech na większych wysokościach, dosłownie ponad chmurami.

Chociaż nie było tam łatwo dostępnych udogodnień, pomyślałem, że może wezwanie lekarza, którego spotkałem w samolocie i którego wizytówkę wciąż nosiłem, może być mądrym posunięciem. Innego dnia, po przejściu zaledwie 17 km, trafiłem na najbardziej relaksujące albergue, jakie odwiedziłem na Camino. Za dziewięć euro to była kradzież. Po raz pierwszy wydawało mi się, że jestem na wakacjach. To miejsce szczyciło się nawet palmą, co jest niezwykłe w tej części Hiszpanii. Był tam wspaniały widok, piękne, w sam raz słońce i nic na świecie do "zrobienia", ale cieszyć się. Po zwykłym umyciu się i bez kościoła w tym miejscu, innym, które szczyciło się populacją tylko jednego mieszkańca, było popołudnie kontemplacji. Myślałem o wierze i arogancji.

Camino 27Idąc, zastanawiałem się nad tym, jak moja śmierć w Hiszpanii wpłynęłaby na każde z czwórki moich dorosłych dzieci. Podczas kontemplacji zdałem sobie sprawę, że jeśli śmierć miała mnie tam zabrać na Camino, ufałem, że tak właśnie powinno być i że arogancją z mojej strony było zakładanie, że wiem, jak każde z moich dzieci sobie z tym poradzi. Podczas kolacji delektowałem się Paellą (tradycyjnym daniem z ryżu, przyrządzanym w różny sposób w różnych częściach kraju) i piwem z Marią z Włoch, która miała dokładnie te same urodziny. Nigdy wcześniej nie spotkałem nikogo z tym samym dniem i miesiącem urodzenia, nie mówiąc już o roku.

Moim jedynym współlokatorem był pan z Austrii. Spałem dobrze, śpiąc do 8:00 rano, w porównaniu do zwykłej 5 lub 6 rano. Mogło być później, ale słyszeliśmy śpiew ptaków. Kiedy wyszedłem, po obfitym omlecie na śniadanie, co znów było bardzo nietypowe, ponieważ większość śniadań jest bardzo lekka, poprosiłem o znak, który poprowadzi mnie, czy powinienem szukać pomocy medycznej, a na razie zwiększyłem poziom witaminy C i magnezu, które zebrałem po drodze.Camino 28

Po kolejnym "krótkim" dniu, licząc kilometry, powoli wspinając się na Sierra Ligonde i robiąc wiele przystanków po drodze, dotarłem do Ventas de Naron i mojego miejsca odpoczynku na wieczór. Po bardzo potrzebnym nocnym odpoczynku, wspiąłem się na szczyt góry we wczesnych godzinach porannych i, wciąż rozważając możliwość skontaktowania się z barcelońskim lekarzem, minąłem miejsce, które miało oczywiste znaczenie religijne. Okazało się, że był to XVII-wieczny "cruceiro", uważany za najsłynniejszy krzyż na Camino. Tuż przed wejściem do Ligonde na mojej drodze pojawił się kolejny kamienny krzyż. Myśląc o kolanie, które spontanicznie wyleczyło się wXII-wiecznym kościele i zastanawiając się, dlaczego nie pomyślałem o tym wcześniej, uklęknąłem i poprosiłem duchy, aby zrobiły coś z moim bólem serca i dałem sobie trochę Reiki, klęcząc tam. W przeciwieństwie do dnia 2, nie poczułem żadnej różnicy, gdy szedłem dalej.

Wjeżdżając do Ligonde w dniu 26, zauważyłem znak w języku angielskim, który mówił o znaczeniu miejsca, w którym się zatrzymałem. Kamienny krzyż oznaczał lokalizację starożytnego cmentarza pielgrzymów, wszystko, co pozostało z dawnego szpitala dla pielgrzymów. Pielgrzymi, którzy zmarli przed dotarciem do celu, byli chowani w tym miejscu.

Kiedy spojrzałem na znak, starszy mężczyzna, który siedział na moim miejscu w tak wielu kościołach po drodze, stanął przede mną i po raz pierwszy przemówił. Powiedzieć, że byłem oszołomiony, to mało powiedziane. Opowiedział mi trochę swojej historii: Był katolickim (jedna tajemnica rozwiązana) pielgrzymem z odległej przeszłości. Desperacko potrzebował rozgrzeszenia, nie czuł się dobrze i spędził miesiące na wędrówce, tylko po to, by jego serce wysiadło, zanim dotarł do końca. Doszedł do wniosku, że nie uda mu się tego zrobić, gdy był w klasztorze Samos i został pochowany na cmentarzu, który właśnie mijałem. Ważne było dla niego, aby dokończyć to, co zaczął, wiele wieków później. Powiedział, że "nigdy niczego nie skończył i chciał to zmienić; że wciąż szukał rozgrzeszenia i potrzebował pomocy". Poprosił, abym poszedł za niego do Santiago.

Wyglądało na to, że przygotowywałem się na tę możliwość od lat; prawdopodobnie jeszcze zanim zobaczyłem książkę Shirley MacLaine. Oczywiście, że poszłabym za nim, i tak szłam w tę stronę, prawda? J

Zapytałem go o imię. Był to Andrew. Zrozumiałem wtedy, że pragnąc rozgrzeszenia tak bardzo jak on, odbył swoją pielgrzymkę o kulach i poczułem wdzięczność, że oszczędzono mi tego. W tym momencie zdałem sobie również sprawę, że to jego opłakiwanie zbliżającej się śmierci wywołało łzy w moim prawym oku podczas pobytu na Samos.

Camino 29Może nie tak zaskakująco, ból serca prawie ustąpił. Przez chwilę utrzymywało się uczucie, ale nie było prawdziwego bólu. To było prawie jak echo. Mój plecak był zauważalnie lżejszy, a sarong zostawiłem dla kogoś innego.

Tego dnia rozważałem zatrzymanie się w CasaNova, ale nie podobała mi się atmosfera po przyjeździe. Zamiast tego pokonałem ponad 27 km, wśród poważnych uczuć ulgi i wylądowałem w Melide, tylko po to, by odkryć, że to, co było moim pierwszym wyborem zakwaterowania, schronisko miejskie, było pełne.

Chociaż istniały inne możliwości, przyciągnął mnie drogi prywatny hostel. Kobieta, którą Camino 30Spotkani wcześniej na szlaku, Agnes i ja umówiliśmy się na wspólny pokój, płacąc po 20 euro. Po tym, jak zaaranżowałem swój półprywatny pokój, wciąż zastanawiając się, dlaczego tam jestem, paryski aktor, którego poznałem wcześniej, zszedł po schodach i widząc mnie, zapytał, czy możemy porozmawiać. Podzielił się ze mną informacją, że po tym, jak nabawił się odcisków na goleniach, dwa dni wcześniej potrzebował dziewięciu godzin, by przejść zaledwie trzy kilometry, a teraz spędzał drugą noc w hostelu, lecząc się. Jako wojownik, który nie ma zamiaru się poddać, spędził kolejne godziny płacząc w moich ramionach, uwalniając się od dawnego bólu, uwalniając się od bólu serca, który nosił zbyt długo. Taki piękny człowiek, był upokorzony tym doświadczeniem i po drodze nauczył się kilku bardzo ważnych życiowych lekcji, za które był bardzo wdzięczny. To nie miało być nasze ostatnie spotkanie, ale wtedy jeszcze o tym nie wiedzieliśmy.

Dzień 30 rozpoczął się stałym chłodnym deszczem, a ja przez cały dzień wędrowałem samotnie. Tego wieczoru w hostelu powtórzył się incydent z pluskwami, więc wstałem, wziąłem prysznic i wyszedłem wcześnie, aby znaleźć nową zmianę ubrań oraz pralkę i suszarkę. Po tym, jak wyznałem, że podążałem za nim nieco uważnie, ponieważ baterie mojej latarki górniczej były zużyte i trudno było widzieć przed świtem w niektórych obszarach o dość niepewnym podłożu, Peter kupił mi śniadanie, a później gorącą czekoladę, która była moim ulubionym napojem przez cały czas, kiedy dzielił się ze mną swoją historią.

Ostatni pełny dzień na Camino, przed dotarciem do Santiago w dniu 32, był jednym z moich dłuższych pod względem kilometrażu, wynoszącym 31 km w dniu 31. Porta de Santiago ugościła mnie wielką sumą 10 euro i było to miłe miejsce do lądowania, gdy spodziewałem się zbliżającego się końca szlaku. Camino 31Poświęciłem trochę czasu na zakup koszulki Camino i pary spodni do noszenia, podczas gdy moje ubrania były prane i suszone w pralce. Nie mogąc pogodzić się z tym, że pojutrze nie będę szedł, rozważyłem możliwość kontynuowania wędrówki do Finisterre.

Ostatnie dni były stosunkowo spokojne, z wyjątkiem ponownych spotkań z różnymi starymi/nowymi przyjaciółmi po drodze. Podczas gdy piękno było wszędzie wzdłuż Camino, góry, przez które właśnie przeszedłem, były trudne do pokonania, a pogoda w końcu zmieniła się na tyle, że nosiłem różne warstwy, zamiast nosić je na plecach.

Wchodząc do Santiago w brutalny, zimny i wietrzny2 października, dziwiłem się, że podczas podróży było tak mało deszczu. Tylko dwa dni, nie licząc pięknego deszczu jednego dnia mniej więcej w połowie trasy. Byłem bardzo wdzięczny za moją przeciwdeszczową kurtkę. Deszcz i wiatr sprawiły, że dzień był wyczerpujący, ale szedłem dalej, jak przystało na pielgrzyma.

Po przybyciu do Santiago najpierw zarezerwowałam albergue, w którym miałam zostać przez 5 nocy. Wiedziałam, że jestem we właściwym miejscu, kiedy zostałam powitana "Cześć Pani", z naciskiem na "Pani", kiedy weszłam do środka. Donna Camino 32oznacza "Pani" po hiszpańsku i nie miała możliwości dowiedzieć się, że tak się nazywam. Następnie stawiłam się w odpowiednim urzędzie i po kilku godzinach oczekiwania w kolejce pokazałam paszport i odebrałam certyfikat ukończenia kursu. Ponieważ jaCamino 33 Gdy powiedziałem, że przeszedłem Camino z powodów duchowych, a nie religijnych, otrzymałem prostszy certyfikat, niż gdybym szedł z powodów religijnych. Nie myślałem o tym w tamtym czasie, ale jestem pewien, że Pielgrzym Andrew kazałby mi wybrać to drugie, nie żeby przejmował się takimi rzeczami, byłem tego pewien.

Po otrzymaniu certyfikatu udałem się bezpośrednio do katedry, gdzie, czekajcie na to...., przyjąłem komunię, podczas której NIE widziałem ani nawet nie czułem jego obecności. Gdzie był ten stary facet? W tym momencie, po zakończeniu pielgrzymki dla nas obojga, było to zdecydowanie antyklimatyczne i wróciłem do albergue, aby trochę odpocząć.

Po przybyciu na miejsce pierwszą osobą, którą zobaczyłem, był francuski aktor, wyglądający nie najgorzej. Całkiem Camino 34Przystojny i wysportowany. Przybył do Santiago dzień wcześniej i udał się do Finisterre. Spośród wielu opcji zainteresowało mnie to, że wpadliśmy na siebie po raz kolejny, rezerwując w tym samym albergue z kilkoma do wyboru. Zapytał, czy odprawiłem rytuały związane z ukończeniem wędrówki, a ponieważ tego nie zrobiłem, zgodziliśmy się pójść razem następnego dnia.

Camino 35Po spacerze po katedrze, obejrzeniu zamkniętych kości św. Jakuba i położeniu rąk w miejscu, w którym przez wieki pielgrzymi robili to samo, ustawiliśmy się w kolejce na południowe nabożeństwo.

Przyda się tutaj trochę tła i historii. W katedrze kadzidło jest Camino 36spalane w metalowym pojemniku lub "zmysłowy", zwany "Botafumeiro", co oznacza "wypalacz dymu" w języku Galicyjski. Botafumeiro jest zawieszone na mechanizmie linowym w kopule na dachu kościoła. Obecny mechanizm został zainstalowany w 1604 roku. Jedna z tradycji głosi, że używanie wahadłowej kadzielnicy w katedrze w Santiago de Compostela rozpoczęło się w XI wieku. Przybywający pielgrzymi byli zmęczeni i nieumyci (to mało powiedziane) i "mocno pachnieli". Uważano również, że dym z kadzidła miał profilaktyczny efekt w czasie plagi oraz epidemie. Oczywiście palenie kadzidła jest również ważną częścią liturgii, będąc "oracją do Boga" lub formą modlitwa. Ważące 80 kg i mierzące 1,60 m wysokości Botafumeiro jest obecnie zwykle wystawiane w bibliotece katedry, ale podczas niektórych ważnych dni religijnych jest przymocowane do mechanizmu koła pasowego i wypełnione 40 kg węgla drzewnego i kadzidła.

Będąc tak daleko w kolejce, byliśmy jednymi z ostatnich, którzy weszli do katedry na mszę. W tłumie 1200 pielgrzymów, turystów i mieszkańców, staliśmy przed żółtą wstęgą oddzielającą nas od siedzących. W miarę trwania nabożeństwa podszedł do nas młody mężczyzna, usunął wstążkę i wpuścił tylko troje z nas, po czym założył ją z powrotem. Francuski aktor i ja spojrzeliśmy na siebie z niedowierzaniem na nasze szczęście, ponieważ, o czym nie wiedzieliśmy, w latach jubileuszowych - tych, w których Dzień Świętego Jakuba przypada w niedzielę - Botafumeiro jest przymocowane wCamino 37 Niedzielne Msze Pielgrzymów. Ośmiu ubranych na czerwono mężczyzn zaczęło ciągnąć za liny i wprowadziło go w ruch wahadłowy prawie na dach transeptu, osiągając prędkość 80 km/h, jednocześnie rozrzucając gęste kłęby kadzidła.

Oglądanie tego jest niesamowite, a my mieliśmy teraz miejsce w pierwszym rzędzie. Gdy to się działo, łzy zaczęły wypływać z mojego prawego oka i natychmiast zostałem przemoczony, po raz kolejny. Natychmiast zdaję sobie sprawę, że moje wczorajsze anty-klimatyczne przybycie wynikało z faktu, że na tej mszy nie było kołyszącego się Botafumeiro i że z tego powodu Pielgrzym Andrew nie rozpoznał, że przybyliśmy. Teraz tak się stało, a łzy były łzami wdzięczności i ulgi, czystymi i niezafałszowanymi.

Zakończył swoją pielgrzymkę i otrzymał rozgrzeszenie. Ze swojej strony byłem zachwycony. Uderzyło mnie, że kiedy początkowo myślałem o odbyciu pieszej pielgrzymki w moim 50. roku życia, nie byłby to rok jubileuszowy, a Botafumeiro niekoniecznie byłoby używane podczas nabożeństwa.

Po wielu krokach śladami tak wielu pielgrzymów przed nami, obaj upokorzeni, Francuz i ja zwiedzaliśmy miasto i rozmawialiśmy trochę więcej. Postanowił dać swojemu małżeństwu jeszcze jedną szansę, aby sprawdzić, czy Camino zmieniło go, być może upokorzyło, na tyle, by mógł z tym żyć. Cieszyłem się i miałem nadzieję, że jego żona również. Pożegnaliśmy się.

Następnego dnia pojechałem do Finisterre. Początkowo myślałem, że przejdę pieszo około 80 km, ale pomyślałem o tym lepiej, ponieważ pogoda stała się jeszcze zimniejsza i bardziej mokra. Bycie w autobusie po tak długim spacerze wydawało się surrealistyczne, ale po zorientowaniu się, jazda autobusem przez północno-zachodni region Hiszpanii była cudowna.

Finisterre oznacza "koniec ziemi", a starożytni pielgrzymi, wierząc, że to naprawdę koniec ziemi, czasami kontynuowali pielgrzymkę do tego miejsca, aby się oczyścić. Palili ubrania, które nosili podczas pielgrzymki i przygotowywali się do rozpoczęcia życia od nowa.

Camino 38Kamień Moss Agate, który został mi podarowany przez innego drogiego przyjaciela w domu, miał kilka interesujących zastosowań związanych z moim czasem na Camino, chociaż wtedy nie byłem tego świadomy. Mówi się, że Moss Agage zwiększa koncentrację umysłową, wytrwałość i wytrzymałość, dzięki czemu jest przydatny jako pomoc w ćwiczeniach fizycznych. Agat podnosi również świadomość i łączy się ze zbiorową świadomością jedności życia. Zachęca do cichej kontemplacji swoich życiowych doświadczeń, które prowadzą do duchowego rozwoju i wewnętrznej stabilności. Wrzuciłem kamień do północnego Atlantyku w dniu, w którym wiatr wył i w pewnym momencie dosłownie zerwał mnie z nóg. Więcej odpuszczania. Urodziłem się bardzo blisko wybrzeża Nowej Szkocji, po drugiej stronie tego samego oceanu. W jakiś sposób życie zatoczyło koło.

Następne kilka dni spędziliśmy na spokojnym odkrywaniu Santiago - miasta pełnego Camino 39z kolorami i żywiołowością - w tym ciesząc się darmowym posiłkiem oferowanym pierwszym dziesięciu pielgrzymom, którzy każdego dnia ustawiają się w kolejce do Parador. W przeszłości Parador służył jako schronisko dla pielgrzymów, którzy dotarli do sanktuarium św. Jakuba w sąsiedniej katedrze. Średniowieczny i klasztorny spokój jest oczywisty w galeriach, krużgankach i korytarzach, wszystkie zamknięte w ogromnych granitowych ścianach. Bezpłatne posiłki służą uhonorowaniu przeszłości hotelu, a spacerowanie po wnętrzach budynku i dzielenie się posiłkiem z innymi pielgrzymami, z których każdy ma własną historię Camino, było świetną zabawą.

Camino 40Krótki lot zabrał mnie z powrotem do Barcelony, gdzie moi współtowarzysze uprzejmie zaoferowali mi podwiezienie do miasta; miasta, które szybko stało się moim nowym ulubionym miejscem na świecie.

Jedź tam... obiecuję, że ci się spodoba. Spaceruj po Las Ramblas, odwiedź katedry, poznaj historię najlepiej zachowanej Dzielnicy Gotyckiej w Europie, postaw stopy w Morzu Śródziemnym, ciesz się tętniącym życiem nocnym, podziwiaj architekturę, w tym dzieło Gaudiego i La Sagrada Familia, która wciąż jest w budowie; to długa lista. Tylko uważaj na kieszonkowców.Camino 41

Wciąż wszędzie chodziłem pieszo, nie przyzwyczajając się jeszcze do pojazdów zmotoryzowanych. Kiedy po raz pierwszy wsiadłem na ruchome schody (na lotnisku w drodze powrotnej), część mojego mózgu nie mogła zrozumieć, dlaczego, kiedy próbowałem wejść po schodach, ciągle się potykałem. Możesz się śmiać, ale po chwili doszedłem do wniosku, że próbuję iść w górę operacyjnego "w dół".

Camino 42Po powrocie do domu moja córka otrzymała pocztówkę dużo wcześniej.

Zawsze jestem zaszczycony, gdy ludzie dzielą się ze mną swoimi osobistymi tragediami i triumfami, ale Pilgrim Andrew wyniósł to na zupełnie nowy poziom. Ludzie pytają, czy pojechałbym tam jeszcze raz, ale na razie mnie to nie pociąga!

Jeśli chodzi o moje kijki nordyckie, nie było prawie żadnego zużycia na małym booerze, niż się spodziewałem i do tego czasu nie byłem zbyt zadowolony, że nie poinformowałem jej wcześniej o obawach i nie sprawdziłem. Ale ponieważ to ona dostaje te rzeczy, odetchnęła z ulgą, że ból ostatecznie nie był mój.

Po powrocie wykonałem test wysiłkowy, który nie wykazał żadnych problemów z sercem, co wprawiło lekarza w zakłopotanie, ponieważ opisałem objawy, których doświadczyłem. Chciał wysłać mnie do specjalisty, ale odmówiłem. Chociaż to rozważałem, nie mogłem się zmusić do opowiedzenia dobremu lekarzowi historii Pilgrima Andrew.

Zawsze jestem zaszczycony, gdy ludzie dzielą się ze mną swoimi osobistymi tragediami i triumfami, ale Pilgrim Andrew wyniósł to na zupełnie nowy poziom. Ludzie pytają, czy pojechałbym tam jeszcze raz, ale na razie mnie to nie pociąga!

Camino 43Jeśli chodzi o moje kijki do nordic walking, to prawie w ogóle się nie zużyły, nawet po treningu i pielgrzymce. W sumie przeszedłem ponad 1500 km. Jestem klientem na całe życie.

Donna Dillman

Udostępnij na

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Rozpocznij wpisywanie i naciśnij Enter, aby wyszukać

Koszyk
Brak produktów w koszyku.